Ten wpis
powstał, bo film Zielona szkoła –
edukacja po duńsku, który obejrzałam
na kanale Planete+, wywarł na mnie
ogromne wrażenie.
Jak to możliwe, że w Danii i innych krajach skandynawskich skraca
się czas przebywania dzieci w salach lekcyjnych, by mogły uczyć się w kontakcie
z naturą, a w USA dzieje się zupełnie odwrotnie? W jakim kierunku będzie
zmierzać nasza, polska edukacja? Czy tak jak w USA będą coraz większe nakłady
na doskonalenie systemu testów i egzaminów? Czy tak jak w Danii postawimy na
naturalne place zabaw, zielone przedszkola i szkoły?
Film zaczyna
się od kilku wypowiedzi amerykańskich rodziców i nauczycieli, którzy są
zaniepokojeni coraz częstszą praktyką likwidowania długich przerw, ograniczania
wyjść ze szkoły i wycieczek, po to, jak mówią, żeby było więcej czasu na
uczenie się do testów. Amerykańska szkoła, zdaniem rozmówców, przestała skupiać
się na dziecku i jego potrzebach, a koncentruje się na końcowym produkcie,
czyli na wyniku testów. Ten trend zaczął
się na początku lat osiemdziesiątych,
gdy zaczęto stosować w edukacji podejście biznesowe. Zaczęto testować i mierzyć
wszystko to, co można zmierzyć i policzyć. Na doskonalenie sposobów testowania
przeznacza się coraz większe nakłady finansowe wierząc, że to poprawi jakość
edukacji.
Nie wszystko
da się zmierzyć. Kompetencji ważnych w życiu człowieka, takich jak kreatywność,
umiejętność współpracy w grupie, umiejętność rozwiązywania problemów, umiejętność
zastosowania w życiu wiedzy nabytej w szkole i wielu innych, testy nie zmierzą.
Matt Damon, aktor
wypowiadający się w filmie, wymienia cechy, które sprawiły, że odniósł w życiu
sukces. Wśród nich są wyobraźnia, ciekawość świata, pasja, miłość do nauki,
wytrwałość w pokonywaniu trudności. Żadnej z nich nie można zmierzyć testem.
Więcej testów – mniej czasu na naukę,
eksperymentowanie, doświadczanie zabawę, życie…
W Danii
wierzy się, że naturę, naukę i dziecko wiąże nierozerwalna więź. Styl życia
polegający na bliskim kontakcie z przyrodą, czerpaniu z niej i szanowaniu
przyrody, Skandynawowie nazywają Friluftsliv. Friluftsliv jest obecny również w
edukacji. Przynajmniej jedną godzinę dziennie dzieci spędzają na dworze. Na
przerwy wychodzą na świeże powietrze niezależnie od pogody. Popularne są
przedszkola leśne, gdzie większość czasu dzieci spędzają na dworze: w lesie, w
ogrodzie, na placu zabaw. Rodzice zapisujący dzieci do takiego przedszkola
podkreślają, że dzieci nie tylko w ten sposób doświadczają potęgi natury i odkrywają
świat, ale również nie chorują, są zaradne, odważne, czują się szczęśliwe. To
jest dar na całe życie.
Czy można uczyć się tylko z książek? Życia
uczysz się na wiele sposobów.
Przez
ostatnie 20 lat Dania sporo inwestuje w poprawę jakości życia społeczeństwa i w
jego zdrowie. Uznano, że przebywanie blisko natury jest częścią dobrego
wychowania dzieci. Nauka w różnych środowiskach, łączona z praktyką i
działaniem, to najlepsza według Duńczyków, inwestycja w przyszłość dziecka i w
zdrowe, szczęśliwe społeczeństwo. Zamiast siedzieć w ławkach, dzieci są aktywne
fizycznie, robią coś wspólnie z innymi, rozwijają inteligencję, rozwijają
funkcje motoryczne, doskonalą zmysły, a przede wszystkim uczą się i
doświadczają w sposób aktywny. Tego nie daje żaden podręcznik.
Czy w polskiej szkole możemy brać
przykład ze Skandynawów?
Dużo
ostatnio mówi się o otyłości wśród dzieci, o ADHD, nadpobudliwości, krótkowzroczności,
nerwicach i zaburzeniach integracji sensorycznej. Częsty kontakt z naturą pomógłby
rozwiązać wiele z tych problemów. Są już w Polsce szkoły, które korzystają z
zasobów środowiska. Większość z nich to szkoły alternatywne, ale nie tylko.
Przykładem może być montessoriańska szkoła w Przyłękowie i jej projekt Leśna Klasa
oraz Leśne Przedszkole, również w Przyłękowie.
Czasem
trzeba trochę inwencji, by wykorzystać teren wokół szkoły. Słupia Wielka, to mała
wieś położona w płaskim terenie, otoczona polami.
Nie mamy w pobliżu lasu ani
rzeczki. Jest tylko niewielki park i skrawek niby łąki obok szkoły, ale i w takim terenie da się przeprowadzić zajęcia.
Codziennie wybiegamy przed lekcjami na boisko,
by przez kilka minut rozgrzewać ćwiczeniami mięśnie, mózg i integrować zmysły.
W trakcie zajęć staram się wygospodarować dłuższą przerwę na dworze. Wtedy nie
organizuję dzieciom zabaw. One musza mieć czas na aktywność według własnego
pomysłu, na rozmowę z kolegami, na zabawę w berka, podglądanie robali, czy też
pogrzebanie w błocie.
Jeśli nie ma czasu na swobodną zabawę, wszystko jest
zorganizowane, to nie ma czasu również na samodzielność. Dzieciństwo jest zbyt
krótkie, by spędzić jego większość w sali, na krześle, przodem do tablicy.
To jeszcze nie koniec refleksji po filmie "Zielona szkoła - edukacja po duńsku". Następnym razem napiszę o duńskich placach zabaw i ryzyku, które może być szansą na rozwój.
Planujesz zorganizować wyjazd edukacyjny? Nasza oferta zielonej szkoły w Kujawsko-Pomorskiem to doskonały wybór. W malowniczym otoczeniu nad jeziorem, dzieci mogą nie tylko uczyć się, ale również aktywnie spędzać czas na świeżym powietrzu. Oferujemy kompleksową organizację wyjazdów z zakwaterowaniem, wyżywieniem oraz atrakcyjnym programem zajęć edukacyjnych i rekreacyjnych.
OdpowiedzUsuń